Sobota 31.10.2015 r. godz. 14.00
GKS Gietrzwałd-Unieszewo - GKS Stawiguda 1 - 2 (1-2)
Udzyński - S. Świder (Szul), Kulkowski, K. Buśko, Rudziński - Brejlak, Przyczyna, Januszkiewicz (Karol), Stadnicki - Dominikowski (Wasiak), Golks
1 - 0 Golks (11")
1 - 1 Stawiguda (21')
1 - 2 Stawiguda (44")
W sobotę 31 października dzień przed Dniem Wszystkich Świętych przyszło nam rozegrać mecz ligowy z zaprzyjaźnioną drużyną GKS-u Stawiguda. Nasz przeciwnik to drużyna z czołówki tabeli tegorocznego sezonu, bardzo doświadczona drużyna na tym szczeblu rozgrywek na którym występuje już od kilku lat i była zdecydowanym faworytem tego spotkania. W naszej drużynie nie mógł wystąpić w tym meczu kapitan Grzegorz Metera, który pauzował za kartki, a w dodatku brakowało kilku innych graczy którzy nie mogli wystąpić z różnych powodów.
Piłkarze GKS-u Stawiguda od samego początku spotkania próbowali narzucić swoje warunki gry co chwile próbując się przedostać w nasze pole karne, ale skutecznie udawało się nam ich powstrzymywać. My swoich szans na strzelenie bramki szukaliśmy jedynie po stałych fragmentach gry, m.in. rzutach rożnych, autach wykonywanych na wysokości pola karnego przeciwnika. Około 11 min meczu tu my wychodzimy na prowadzenie po solowej akcji Kacpra Golksa, który minął 3-4 graczy Stawigudy jak pachołki i wychodząc sam na sam z bramkarzem nie miał problemów aby go pokonać. Prowadzimy 1-0 i strzelamy ładną bramkę z akcji i to już byłoby na tyle z naszej strony w pierwszej części gry. 10 minut później jeden z piłkarzy Stawigudy dorzuca piłkę w nasze pole karne na długi słupek, gdzie strzałem głową stan meczu wyrównuje „Witek”. Po straconej bramce nie potrafimy stworzyć sobie sytuacji na strzelenie bramki z „akcji”, których praktycznie nie mamy i jedynym zagrożeniem dla przeciwnika są nasze stałe fragmenty po których nawet nie potrafimy jakiegokolwiek strzału na bramkę oddać. Piłkarze Stawigudy w odróżnieniu od nas to potrafią stwarzać sobie sytuacje bramkowe po których zmuszają do interwencji naszego bramkarza czy też to obrońcy muszą interweniować. Wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się remisem, ale tuż przed gwizdkiem sędziego na przerwę tzw. "bramkę do szatni” strzela nam Adam Ślimak, który wykorzystuje duży błąd w kryciu naszego pomocnika i mając dużo miejsca w polu karnym mocnym strzałem w długi róg pokonuje naszego bramkarza. Po pierwszej połowie przegrywamy 1-2.
Po zmianie stron obraz gry się nie zmienia, a nawet można napisać że to piłkarze Stawigudy jeszcze częściej utrzymują się przy piłce i ich akcje robią się co raz groźniejsze, natomiast my praktycznie się tylko bronimy i nie potrafimy stworzyć sobie sytuacji do oddania strzału w światło bramki. Około 50 minuty mogło już być 3-1 dla Stawigudy, ale strzał jednego graczy przeciwnika ląduje na poprzeczce. Przez całą drugą połowę nie potrafiliśmy wypracować sobie niczego w ofensywie i tylko dzięki dobrej grze naszej defensywy wraz z bramkarzem mogliśmy się cieszyć, że przegrywamy 1-2. W ostatnich minutach mamy kilka stałych fragmentów pod polem karnym przeciwnika i nawet po jednym z nich mogliśmy strzelić bramkę wyrównującą, lecz fantastyczną interwencją popisuje się bramkarz gości, który z kilku metrów w jakiś sposób broni strzał naszego zawodnika. Ostatecznie mecz się kończy naszą przegraną 2-1.
Za tydzień w niedzielę na własnym boisku zagramy z Syreną Młynary z którą na inauguracje ligi na ich terenie przegraliśmy 1-0 i będziemy chcieli się zrewanżować za tą porażkę.